wtorek, 8 czerwca 2010

83.

Pozornie przyjemny długi weekend był dla mnie nie lada wyzwaniem. Odwiedziłem Babcię i Dziadka, więc mogłem liczyć na dużo zabawy. Pierwsze kroki skierowałem do psa, następnie zbadałem stan trzody i innych zwierzątek. Najfajniej zachowywały się gołębie, które latały nad podwórkiem, niemal głowa mi się odkręciła od patrzenia w niebo. Do znudzenia przekopywałem piasek w piaskownicy, jeździłem motorem- tylko i wyłącznie moim, ganiałem pawie po trawie. Wykorzystywałem każdą okazję, aby wyjść na świeże powietrze, gdy rano jeszcze rosa zdobiła trawę, ja zakładałem kaloszki i robiłem swoje. Podobno stanowczo za wcześnie wstawałem, ale przecież nie codziennie mogę kontemplować wiejskie klimaty, a że dużo do roboty było, to nie miałem czasu spać. Taki byłem zabiegany, że wózek nie był mi w ogóle potrzebny.

 
grałem w piłkę,
 
Mundial blisko, 
 
a ja w polu z formą,
 
w lesie nawet,
 
mam talent do śmiesznych min.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Franek dziękuje za komentarz i pozdrawia!

Powered By Blogger