poniedziałek, 12 kwietnia 2010

73.

Od wczorajszego dnia szczycę się skończeniem roku. Obchodziłem urodziny, rodzina miała tort, a ja tylko łyżeczki zdołałem wykraść, ale a to dwie, dzięki czemu mogłem nimi pobębnić w stół i talerze. Podejrzewając, że skończenie dwunastu miesięcy jest wydarzeniem pamiętnym postarałem się o wkład własny i kilka drobnych, w strachu stawianych kroczków zdołałem poskładać w skoordynowany chód. Wszyscy się cieszyli, Babcia trochę nie ufała mojej samodzielności i starała się mnie asekurować, niepotrzebnie.
-Ooo, tam patrz!
Gram na łyżkach i troszkę na nerwach:
 Wejście w nowy rozdział życia /no bo nie jestem już niemowlakiem, prawda?/ uczciłem jazdą w nowym foteliku samochodowym. Cudownie jest móc widzieć zmieniające się krajobrazy, a nie tylko tylną szybę. Potrzebuję kierownicy, wtedy będę jak Tatuś!

1 komentarz:

Franek dziękuje za komentarz i pozdrawia!

Powered By Blogger