piątek, 23 października 2009

46.

Ja dziś znowu o jedzeniu. To przecież obok snu moje ulubione zajęcie!
Ale teraz niezupełnie o sobie, bowiem wczoraj na spacerze zauważyłem chłopczyka niewiele starszego ode mnie. Fajnie- pomyślałem- tylko dlaczego on je jogurt na "D"? Przecież nie ma trzech lat?
Karmiła go najprawdopodobniej babcia, więc nie wiem na ile to jej niewiedza, że chłopakowi to nie posłuży, a na ile chęć sprawienia mu przyjemności.
Moi Rodzice nie pakują we mnie niepotrzebnych mi rzeczy, niestety na słoiczkach bardzo często napisane jest, iż w jedzeniu jest sól bądź cukier, po co pytam się?
Przecież deserki są i bez cukru słodkie, że aż krzywię się kosztując ich, a smak zupki wcale w moim odczuciu nie zyskuje na dodaniu soli.
Zabawne są też kaszki z dodatkiem kakao, które potem mogą mnie zachęcić i przyzwyczaić do jedzenia czekolady.
Mamusia i Tatuś nie bardzo  rozumieją, po co karmić małe, dopiero poznające smaki niemowlę produktami, których w przyszłości, ze względu na własne zdrowie będzie starało się ono unikać. Przecież dużo soli, cukru, czekolady nikomu na zdrowie nie wyjdzie.

Dobra kończę mój wykład.
To pisałem ja, domorosły spec od żywienia niemowląt:

Zostałem rozczochranym więźniem mego łóżeczka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Franek dziękuje za komentarz i pozdrawia!

Powered By Blogger