poniedziałek, 5 października 2009

40

Dziś odbyłem pierwszy po mojej chorobie spacer, trochę krótszy niż zwykle i związany z wizytą u Pani Doktor. Okazało się, że płuca mam już czyste, chociaż troszkę jeszcze kaszlę. Muszę dostawać przez kilka dni jeden syrop (jaki on niedobry!), a kolejna wizyta jest zbędna.
Na spacerze dostałem od Mamusi kilka kolorowych liści, które z przyjemnością zbadałem i rozłożyłem na części pierwsze:)
Tatuś mówi do mnie "Mój Biszkopcie"- podoba mi się, jestem słodki i kochany przecież i Tatuś słyszał jak rzekłem "ta-taaaa-ta", więc chodzi dumny i szczęśliwy. Co do biszkopta to dobra ksywka, w każdym razie lepsza od "Śledzika po japońsku" czy jakoś tak. Jak to usłyszałem, to aż się rozpłakałem, przecież nie mam skośnych oczek, jak Japończyk i nie śmierdzę, jak ryba!
Nowości żywieniowe:
spożyłem dwa słoiczki jabłek z kaszką (gluten!), spokojnie, nie oba na raz! Nic złego mi nie jest, aczkolwiek jakiś taki kwaśno-słodki ten deser.


1 komentarz:

Franek dziękuje za komentarz i pozdrawia!

Powered By Blogger